piątek, 15 marca 2019

PROJECT #5 (CORAL)




Już nie raz i z pewnością nie dwa wspominałam o mojej miłości do damskich garniturów. Jeszcze jak nie posiadałam wystarczających umiejętności (czytaj: żadnych), żeby stworzyć takie spodnium samodzielnie, zlecałam uszycie krawcowej. Nic więc dziwnego, że jednym z moich szyciowych marzeń było nauczenie się szycia takiego garnituru. Ten, który chciałabym pokazać dzisiaj światu, jest uszyty z bawełny satynowanej, a jej nieoczywisty wzór nadaje całości wyjątkowego charakteru. 


Widząc ten materiał, z góry wiedziałam co z niego uszyję. Przyznam jedynie, że nie była to bułka z masłem, jak początkowo przypuszczałam. Dodam więcej, to była nie lada przeprawa, ponieważ materiał nie planował poddać się zbyt łatwo i nie wybaczał pomyłki. Każde prucie i ponowne przeszycie, zostawiały ślad. O rany, ile brzydkich słów padło pod adresem tego garnituru. Ile razy miałam ochotę wepchnąć go na dno szafy i nigdy już więc nie wyciągać. Przez moment miałam nawet myśl, czy nie pociąć całości i nie uszyć kosmetyczek. Czytając to chyba możecie się już domyślić emocji, panujących w mojej głowie. Jednak za każdym razem, gdy przychodził kryzys powtarzałam sobie słowa mojej mamy, żeby nie zaczynać kolejnej rzeczy nie kończąc wcześniej poprzedniej. O zgrozo, powtarzałam to jak mantrę. 


Koniec końców, udało mi się zakończyć to co rozpoczęłam. Przyznaję, że efekt pozytywnie mnie zaskoczył. Sami musicie ocenić ;) I uprzedzam - garnitur jest odważny, ale jakże wiosenny. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz